Najwyższy CZAS! Nr 44/45 z 29-X-2005
Czas zdrajców
Komuniści i "prawdziwi socjaliści" orzekli, po tym jak p. Gerard Schröder z rozpaczy i z konieczności zaczął reformować niemiecki system socjalny, że jest On zdrajcą. Podobnie jak p. Antek Blair w Zjednoczonym Królestwie czy Leszek Miller w Polsce. To samo zresztą robił już Franciszek Mitterand. Po prostu: ile razy Czerwoni trochę dłużej porządzą, wychodzi na jaw, że ich idea nijak nie pasuje do rzeczywistości. Więc muszą ją zdradzić.
Zanim zaczniemy zacierać ręce na myśl, że oto Czerwoni muszą różowieć albo nawet pomarańczowieć, popatrzmy na przykłady przywódców partyj "prawicowych".
O tym, co robi JE Jakób Chirac, nawet wspominać nie warto. Francja, zdominowana przez "Wielki Wschód", jest zsocjalizowana tak samo, jak Polska. Co do JE Jerzego W. Busha nie miałem specjalnych złudzeń: pięć lat temu, przed Jego pierwszym wyborem, napisałem w "Najwyższym CZAS!"-ie, co sądzę o Jego "prawicowości" - więc nic mnie w tym względzie nie zdziwi.
Obecnie na tapecie jest sprawa p. Anieli Merklowej - może raczej "Anieli Merkel", bo obecnie jest Ona panią Joachimową Sauerową - tylko nazwisko ma po pierwszym mężu, którego zresztą opuściła "po prostu wyprowadzając się za wspólnego mieszkania", gdyż "był raczej domatorem".
Coś takiego zdarza się artystkom lub kobietom z półświatka. Także: lumpom. Ale córce pastora? Działaczce partii Chrześcijańskiej - choćby i "Demokratycznej"?
Poszperałem trochę po internecie, by dowiedzieć się czegoś o p. AM - i włos zjeżył mi się na głowie. Zresztą sporą część tego podaje czytelnikom "POLITYKI" p. Anna Tyszecka, korespondentka z Duisburga. Oczywiście; wszystko to, co mnie się w p. AM nie podoba, lewicowcowi podobać się powinno - więc "POLITYKA" tego nie ukrywa.
Ale warto by co-nieco odkryć.
P. Gerd Langguth, autor Jej biografii, twierdzi, że jest On "chłodna, nie okazuje emocji i ludzie mają trudności w jej określeniu". W rzeczywistości jest to tarcza, za którą ukrywa się.... co?
Moim zdaniem: agentka nie służb specjalnych, lecz po prostu agentka służb obcych. A także, przypuszczalnie, "Wielkiego Wschodu".
Przyjrzyjmy się Jej karierze. I otoczeniu.
Ojciec p. AM, wiel. Horst Kasner, po studiach w Hamburgu wrócił (w 1954!) do NRD. Nie przypadkiem: miał bardzo czerwone poglądy. Działał m.in. w "chrześcijańskim ruchu pacyfistycznym (Prager Christlichen Friedenskonferenz - CFK), kontrolowanym przez Moskwę" - uczciwie podaje p. Tyszecka. Dziwi się tylko, że pozwalano mu sprowadzać z RFN książki i dokumenty. Nie ma co się dziwić: pastor Kasner na 90% był po prostu agentem StaSi. Pozostałe 10% marginesu na to, że był beznadziejnym "pożytecznym idiotą".
Nie dotyczy to panny Anieli Kasnerówny. Przynosiła ze szkoły same celujące oceny. Jest więc rzeczą absolutnie nieprawdopodobną, by nie zainteresowała się nią StaSi - albo i KGB. Dzieci agentów i ludzi sprawdzonych ideologicznie zawsze w NRD były werbowane do służby.
Oczywiście: panna Kasnerówna mogła taką propozycję odrzucić. Jednak nic o tym nie wspomina. Skoro tak - to na 99,9% jest ona agentką.
Co więcej: agentką specjalnego znaczenia, gdyż w archiwach Instytutu Gaucka nie ma o Niej śladu. Agentka przeznaczona do zadań specjalnych. To może też tłumaczyć, dlaczego po długim niewidzeniu wita się z matką przez chłodne podanie rąk. Praca dla Firmy wyrabia poczucie obcości w stosunku do najbliższych.
Panna Kasnerówna została - jako córka pastora - skierowana na odcinek chrześcijański. Nic dziwnego: agentów o poglądach lewicowych w ruchach lewicowych StaSi miała na pęczki - o wiele trudniej o wiarygodnych chadeków. Trzeba wiedzieć, że w NRD, podobnie, jak w Polsce, istniało kilka partyj satelitarnych - nawet więcej niż w Polsce. Istniała LDPD (coś jak SD, ale bez naleciałości chadeckich), istniała CDU, istniała partia chłopska, a nawet partia Narodowo-Demokratyczna (NDP) grupująca b. narodowych socjalistów, chronionych przed prawem, a używanych przez StaSi ile razy trzeba było coś załatwić z kimś w RFN, kto był w NSDAP czy SS; wtedy jechał "kolega z NDP" - czyli agent StaSi, który albo przez sympatię, albo szantażem (że ujawni przeszłość kumpla) załatwiał.
Taka była NRD. Bez podobnych kombinacyj, a przy socjalizmie znacznie bardziej rozwiniętym niż Polsce, połowa mieszkańców zdechłaby z głodu.
Po upadku muru berlińskiego przed p. (już) Merklową otworzyły się nowe, oszołamiające, perspektywy. Mąż jej w tym po prostu przeszkadzał. Ponieważ jednak polityk powinien być żonaty (a polityczka zamężna), śmiem podejrzewać, że małżeństwo z p. prof. Sauerem było po prostu zaaranżowane. Jako przykrywka. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby p. Sauer też pracował dla służb. Jest bowiem ciekawe (to znów wiadomość z "POLITYKI"), że dziennikarzom nie udało się odnaleźć rodziny p. Sauera. Całkiem możliwe, że jest to po prostu ktoś z całkowicie sfałszowanym życiorysem.
Dalej p. AM siedziała w otoczeniu samych prawie agentów. Na posady rządowe wprowadził Ją p. Lothar de Maizière - ujawniony w 1991 jako agent StaSi (określony w Wikipedii jako "konserwatywny polityk"!). P. de Maizière został w 1990 jako "chadek" wstawiony do NRD-owskiej izby niższej parlamentu, by dopilnował przejścia do RFN "we właściwy sposób". W następnym kroku oszołamiającej kariery (oszołamiającej - gdy się nie wiedziało, że jest on agentem!) został premierem NRD, potem połączył obie chadecje... i został zdemaskowany.
P. AM była Jego rzeczniczką.
Można powiedzieć: ładna mi chadeczka - skoro praktycznie wszyscy Jej znajomi to albo lewacy, albo agenci StaSi. Nie zapominając o agentach KGB, którzy nie są przecież ujawnieni.
Jest jednak jeszcze coś. Otóż BND z całą pewnością blisko przyglądał się kandydatce na kanclerkę RFN. Była Ona jednak protegowaną również p. Helmuta Kohla, b. kanclerza. I p. Kohl chyba był w pełni świadomy uwarunkowań i koneksyj p. AM?
Pamiętajmy jednak, że p. Kohl z całą pewnością jest członkiem "Wielkiego Wschodu" - co wiemy po tym, że za Jego rządów (co wyszło na jaw podczas słynnej afery z finansami CDU) jego partia otrzymała potężny zastrzyk finansowy od... Franciszka Mitteranda, szefa francuskie Partii Socjalistycznej. Jedynym wyjaśnieniem tego jest, że obydwaj ci ludzie należeli do "Wielkiego Wschodu" - co nie dziwi, biorąc pod uwagę, że RF i RFN realizują od lat wspólną politykę.
A jaka to polityka? Polityka "Trzeciej Drogi" - czyli socjalizm, z pozostawieniem odrobiny wolności dla przedsiębiorców, by gospodarka nie zdechła. Nie ma najmniejszego znaczenia, czy Niemcami rządzi SPD, czy SDU, a Francją PS czy RPR: realizowana jest jedna polityka, ustalona 30 lat temu przy rue de Cadet 16.
To jest powód, dla którego BundesNachrichtenDienst nie ma zastrzeżeń do p. AM. A polski kontrwywiad nie ma zastrzeżeń do tabuna rozmaitych agentów buszujących po Polsce. Jest agentką - ale realizuje wspólne cele, uzgodnione jeszcze przez socjalistycznych przywódców Europy Zachodniej - i p.Michała Gorbaczowa na Kremlu.
Konwergencja. Połączenie socjalizmu z kapitalizmem. I nasi u władzy.
Gdyby p. AM została samodzielnym kanclerzem, być może w polityce RFN zaznaczyłoby się przesunięcie w stronę Ameryki - bo "Wielki Wschód" już wie, że nie da się iść z czołgami na amerykańską bombę neutronową. Ponieważ nie jest - a ministrem spraw zagranicznych jest człowiek p. Gerarda Schrödera - nic się nie zmieni.
Ciekawe byłoby wiedzieć, co na ten temat mówiono na ostatni posiedzeniu "Grupy Bilderbergu", które odbyło się (przypadkiem?) akurat w Niemczech.
Być może p. AM zrobi kilka reform gospodarczych, które chciał zrobić p. Schröder - ale nie mógł, z uwagi na opory we własnej partii. Ale będzie to kosmetyka.
I podobnie nie oczekuję rewelacyj po zwycięstwie p. Lecha Kaczyńskiego. Siła euro-układu jest zbyt duża.
Ale - zobaczymy!
Janusz KORWIN-MIKKE
http://korwin-mikke.blog.onet.pl/2,ID225595642,index.html
Gazeta Polska z 27-VI-2007
Stasi promowało Angelę Merkel
Kariera polityczna obecnej kanclerz Niemiec Angeli Merkel ma zdumiewające początki - promowali ją agenci i współpracownicy Stasi, zwerbowani w konserwatywnych środowiskach Kościoła luterańskiego we wschodnich landach. Dziś niektórzy z nich, jak Lothar de Maiziere, ostatni premier NRD, pracują usilnie na rzecz utrwalania więzi łączących Niemcy i Rosję. Wyznaczeni do tej roli przez kanclerz Merkel.
Kariera polityczna Angeli Merkel zaczęła się równocześnie z burzeniem muru berlińskiego. Korzenie tej kariery tkwiły jednak głęboko w NRD - atrapie suwerennego państwa, utworzonej przez Sowietów z ich strefy okupacyjnej we wschodnich Niemczech. Społeczeństwo tej części Niemiec zostało nie tylko najbardziej upokorzone zasłużoną klęską wywołaną nazistowskim totalitaryzmem, ale chyba najgłębiej zniewolone spośród krajów, które po Jałcie 1944 znalazły się w sowieckiej strefie wpływów. Tu penetracja agentury - zarówno sowieckiej, jak i niemieckiej, złowrogiej Stasi - była najpowszechniejsza i najskuteczniejsza. Opozycja antykomunistyczna - najbardziej bezbronna. Jednak to właśnie w NRD w 1953 r. miało miejsce pierwsze w sowieckiej strefie wpływów powstanie przeciwko komunie. Rozpaczliwa próba zrzucenia jarzma. Zdławiona być może jeszcze brutalniej niż polski Czerwiec w Poznaniu 1956 r.
Atrapa pluralizmu i ukryta agentura
Potencjalnie jedyną liczącą się opozycyjną strukturą wobec totalitarnych władz w NRD mógł był Kościół luterański (katolicy we wschodnich landach stanowili nieliczną mniejszość).
W 1959 r. 23-letni Manfred Stolpe, pracownik Kościoła ewangelickiego w Brandenburgii, postanowił, jak mówił później dziennikarzom, „przechytrzyć państwo, rządzone przez partię komunistyczną, jego własnymi metodami". Nie dążył „do zmiany komunistycznego systemu na inny, lepszy, bardziej odpowiadający wyobrażeniu królestwa sprawiedliwości, miłości i wolności", gdyż jego zdaniem w ateistycznym systemie chrześcijanin mógł tylko „jakoś się urządzić". Ten jego plan był - według wyznania w wywiadzie dla tygodnika „Der Spiegel" w 2002 r. - realizowany w porozumieniu z dziewięcioma innymi przywódcami kościoła luterańskiego w NRD. Ich nazwisk Stolpe nie wyjawił, wiadomo tylko, że byli to wybitni teologowie i prawnicy oraz świeccy luteranie.
Realizacja planu była dla niego o tyle łatwiejsza, że od 1962 r. do 1989 r sprawował w kościele luterańskim wiele kierowniczych funkcji. Na czym polegała opozycyjność planu Stolpego - o ile to była realna opozycja - do dziś nie wiadomo. Natomiast Stasi miała dwa, a może nawet trzy tysiące współpracowników wśród ludzi Kościoła ewangelickiego w byłej NRD. Inwigilacja Stasi była w tych środowiskach masowa i wyjątkowo skuteczna.
Wśród teczek pozostawionych przez policję polityczną NRD bardzo wiele dotyczy tych współpracowników. W tym samego Manfreda Stolpe, który przez 30 lat, od 1959 do 1989 r., utrzymywał stałe kontakty ze Stasi, do czego sam się przyznał, dowodząc, że wynikało to poniekąd z jego „planu". Przez te lata w NRD działała szczątkowa - jak w PRL Stronnictwo Demokratyczne albo lepiej może, jak PAX - partia CDU. Nie tyle symbol pluralizmu politycznego, ile dogodny instrument monitorowania środowisk jeszcze niezateizowanych. Sam Stolpe w czerwcu 1990 r. wstąpił do SPD i został wybrany do parlamentu Brandenburgii, a następnie powołany na premiera tego landu. Mimo wcześniejszej współpracy ze Stasi pełnił wiele funkcji rządowych i publicznych. Obecnie jest przedstawicielem strony niemieckiej w komitecie koordynacyjnym prestiżowej niemiecko-rosyjskiej organizacji pozarządowej Petersburskie Dialogi.
Lothar de Maiziere, człowiek dialogu
W 2005 r., po wyborach parlamentarnych i powołaniu Angeli Merkel na kanclerza Niemiec, mianowała ona Lothara de Maiziere na współprzewodniczącego ze strony niemieckiej Petersburskich Dialogów. Jest to organizacja powołana w 2001 r. przez kanclerza Schroedera i prezydenta Putina w celu wspierania wszechstronnej współpracy niemiecko-rosyjskiej. Sponsorowana m.in. przez niemieckie ministerstwo spraw zagranicznych, wielkie koncerny Axel Springer, DaimlerChrysler, Thyssen-Krupp, kompanie BASF, E. ON RuhrGas AG, Phillips, Siemens, banki Commerzbank, Deutschebank, HypoVereinsbank, a także przez znane fundacje: Friedricha Eberta, Konrada Adenauera, Henryka Boella, Hansa Zeidla i Róży Luksemburg. Ze strony rosyjskiej współprzewodniczy „Petersburskim dialogom" Michaił Gorbaczow, powołany przez prezydenta Władimira Putina.
Lothar de Maiziere jest stryjecznym bratem obecnego szefa Urzędu Kanclerskiego Republiki Federalnej Niemiec Thomasa de Maiziere'a, powołanego na to stanowisko przez kanclerz Angelę Merkel po wyborach w 2005 r. Obaj pochodzą ze znanej konserwatywnej rodziny, wywodzącej się ze środowiska francuskich hugenotów, którzy schronili się w Nadrenii przed prześladowaniami religijnymi. Rodzina tradycyjnie związana była z niemiecką chadecją. Lothar urodził się w 1940 r. w Nordhausen, kształcił się w Berlinie Wschodnim, gdzie ukończył najpierw studia muzyczne. Potem jako muzyk współpracował z różnymi teatrami i instytucjami kulturalnymi, m.in. Orkiestrą Symfoniczną Radia Berlińskiego. W 1975 r. ukończył prawo na Uniwersytecie im. Humbolta w Berlinie. Jako adwokat specjalizował się w prawie gospodarczym i podatkowym, był zastępcą przewodniczącego korporacji adwokackiej w Berlinie. Jednocześnie był aktywny w Kościele luterańskim. Od 1985 r. jest członkiem synodu tego kościoła w NRD, a w latach 1986-1990 był jednym z dwóch wiceprzewodniczących synodu. Od 1956 r. należy do CDU, w listopadzie 1989 r. został szefem tej partii w NRD oraz ministrem-członkiem gabinetu ostatniego komunistycznego premiera Hansa Modrowa.
Angela i dwaj kuzyni
Kariera Lothara de Maiziere'a rozwija się błyskawicznie - wybrany deputowanym do parlamentu z listy CDU w marcu 1990 r., w kwietniu zostaje ostatnim premierem rządu NRD. Funkcję sprawuje do 2 października, do zjednoczenia Niemiec. Zostaje następnie ministrem w rządzie CDU Helmuta Kohla. W jesiennych wyborach 1990 r. wybrany do Bundestagu. Doprowadza do połączenia CDU i zostaje jedynym zastępcą przewodniczącego tej partii Helmuta Kohla.
Nagle wycofuje się jednak z aktywnej polityki. Instytut Gaucka ujawnia jego długoletnią współpracę ze Stasi. Sam Lothar zaprzecza, podkreśla, że jego kontakty z enerdowską bezpieką wynikały z natury wykonywanego zawodu prawnika. Jednak w październiku 1991 r. składa mandat deputowanego Bundestagu. Pozostaje przy praktyce adwokackiej, działa w środowiskach biznesowych.
Jego stryjeczny brat, Thomas de Maiziere, urodzony w 1954 r. w Bonn jako syn generalnego inspektora Bundeswehry, karierę polityczną rozpoczął w CDU w Niemczech Zachodnich. Do partii wstąpił jeszcze jako uczeń. Pracował w urzędzie nadburmistrza Berlina Zachodniego, potem kierował departamentem prawnym kancelarii senatu landu Berlin. Pod koniec 1990 r. zaczął działać we wschodniej części Niemiec - został sekretarzem stanu w rządzie Meklemburgii, a od 1994 r. był szefem kancelarii premiera tego landu. Po przegranych przez CDU wyborach lokalnych w Meklemburgii Thomas do 2004 r. znalazł się w rządzie Saksonii. W powołanym po listopadowych wyborach 2005 r. rządzie wielkiej koalicji CDU-SPD otrzymał stanowisko ministra ds. nadzwyczajnych, zaś kanclerz Angela Merkel powierzyła mu funkcję szefa urzędu kanclerskiego. W niemieckich elitach politycznych uważa się, że Thomas jest wypróbowanym politycznym przyjacielem Angeli Merkel.
Natomiast Lothara należałoby uważać za ojca chrzestnego Angeli Merkel jako polityka niemieckiej chadecji. Ona również wywodzi się ze środowiska luterańskiego. Jej ojciec Horst Kassner był pastorem. W 1954 r. z Niemiec Zachodnich wraz z żoną i czteromiesięczną Angelą przeniósł się do NRD. Twierdził, że jego ważną misją będzie realizowanie wartości chrześcijańskich w ateistycznym otoczeniu. Nie wiadomo, jak mu wyszło z tą misją, ale wiadomo, że bardzo ułatwił życie sobie i swojej rodzinie. Miał luksusowy dom, dwa dobre zachodniej marki samochody. Żona należała do SED. Kassner utrzymywał bliskie kontakty z ojcem Lothara de Maiziere'a, Klemensem, prawnikiem i bardzo aktywnym współpracownikiem Stasi. W późniejszych latach utrzymywał też kontakty z innym agentem, Wolfgangiem Schnure. Jego córka Angela wprawdzie nie wstąpiła do komunistycznej SED, ale jako studentka fizyki uniwersytetu w Lipsku należała do partyjnej organizacji młodzieżowej FDJ, a jako młody pracownik naukowy była działaczką agitacji i propagandy tej organizacji. W biografii Merkel pióra Gerda Lenggutha jest informacja, że akta obecnej kanclerz z tego okresu zaginęły.
Droga do dialogu petersburskiego
W czasie burzliwej jesieni 1989 r. Angela Merkel wstąpiła do tworzącej się wówczas Partii Demokratycznego Przełomu (DA). Zachęcił ją do tego wspomniany już Schnur, promując ją tam jako młodą działaczkę. Sam był przewodniczącym nowej formacji, ale jak twierdzi Lengguth - właśnie wtedy utrzymywał szczególnie bliskie kontakty z agentami i funkcjonariuszami Stasi. Gdy premierem rządu NRD był już Lothar Maiziere, powołał Merkel na swojego rzecznika prasowego; niektórzy obserwatorzy ówczesnych wydarzeń w Berlinie uważają, że za namową Schnura. Po zjednoczeniu Niemiec Merkel wystartowała do kariery w CDU, gdyż partia DA przyłączyła się do chadecji. Jej protektor Schnur - podobnie jak później Lothar de Maiziere - wycofał się do adwokatury. A droga Angeli Merkel od tej pory aż do objęcia urzędu kanclerza Niemiec jest powszechnie znana. Ona sama lubi porównywać się do brytyjskiej premier Margaret Thatcher. Ale świadkowie twierdzą, że w swoim gabinecie kanclerskim powiesiła portret carycy Katarzyny II. To byłoby zgodne ze wskrzeszaną pruską tradycją.
W państwie niemieckim nie brak instytucjonalnych rozwiązań gwarantujących przyjaźń i współpracę z Rosją. Wspomniane już „Petersburskie Dialogi" stanowią właśnie jedno z nich. W deklaracji założycielskiej czytamy, że mają one „przeciwdziałać wszelkim uprzedzeniom" i dawać „wiele nowych impulsów w rozwoju stosunków rosyjsko-niemieckich". Organizacje i osobistości działające w „Dialogach" umacniają „ogromną sieć współpracy obu państw". Czyli stanowią potężną grupę nacisku. Oficjalne spotkania odbywają się raz do roku, ale różne robocze spotkania bilateralne, poświęcone ważnym interesom obu państw, organizowane są „w miarę potrzeb". Jedną z takich potrzeb jest globalna polityka energetyczna, której politycy współpracujący w ramach „Dialogów" poświęcili kilka konferencji. Inne problemy to popularyzacja w Niemczech i w Europie języka rosyjskiego, z uwagi na dekret Putina ogłaszający rok 2007 „Światowym Rokiem" tego języka.
Teresa Wójcik i Maciej Marosz
"GAZETA POLSKA" za:
http://www.pardon.pl/artykul/1966/gazeta_polska_angele_merkel_promowali_agenci_stasi